poniedziałek, 7 lutego 2011

Rozdział 8

Szłam ciemnymi już ulicami Wrocławia, mijając patrzących na mnie z politowaniem ludzi. Jednak mało obchodziło mnie teraz ich zdanie. Myślami byłam zupełnie gdzie indziej, sama nie wiem gdzie. Odrzucałam kolejne połączenia, nie patrząc nawet na ekran telefonu, i tak wiedziałam że to on, póżniej już poprostu nie zwracałam uwagi na sygnał telefonu dobiegający z kieszeni płaszcza. Mijały minuty, godziny, wkońcu zorientowałam się, że jest już grubo po 23. Chciałam wrócić do domu, jednak uzmysłowiłam sobie że nie mogę. Przez niego nie mogę. Skierowałam więc kroki w stronę domu Magdy.
- Natalia, co się stało?- spytała otwierając drzwi i widząc mnie zapłakaną- wchodź szybko, jest strasznie zimno.
- Mogę zostać u ciebie do jutro, nie mogę wrócić do domu, powiedziałam mamie że będziemy na imprezie- łkałam.
- Pewnie. Ale powiedz mi co się stało?- spytała ściągając mi kurtkę.
- To koniec, oszukał mnie- ryczałam.
- Chodź do mnie, zrobię ci herbaty a ty mi wszystko po kolei opowiesz.
Weszłam do pokoju, małego przytulnego, ciepłego. Magda dołączyła do mnie po kilku minutach z dwoma kubkami gorącej herbaty.
- Mów. - powiedziała.
- Odnawiają przysięgę małżeńską, znalazłam przypadkiem zaproszenie. Rozumiesz? Mówił, że do mojej matury się rozwiedzie, że jakoś to wszystko ułożymy. Poprostu mnie wykorzystał- wybełkotałam rzucając się jej na szyję.
- Co za drań no. Ale wytłumaczył to jakoś chociaż?- spytała poklepując mnie po plecach.
- Nie chciałam go słuchać, wybiegłam tylko z mieszkania.- usłyszałam dźwięk telefonu- no a teraz ciągle wydzwania- wyłączyłam drżącymi rękami telefon.
- Ja nie chcę go już znać rozumiesz, dla mnie to jest już koniec. Oszukał mnie.
- Chodź tu- przygarneła mnie.
Noc spędziłam u Magdy, a przez resztę wieczoru siedziałyśmy już tylko milcząc. Noc dłużyła mi się niesamowicie, nie mogłam spać od natłoku myśli. Zasnełam dopiero nad samym ranem.


Rano wstałam odużona, Magda spała jeszcze. Postanowiłam więc wymknąć się szybko aby nie spotkać się z jej mamą, i nie musieć jej tego wszystkiego tłumaczyć. doprowadziłam się do porządku, zostawiłam na stoliku wiadomość, i z wymuszonym opanowaniem ruszyłam do domu. Włączyłam telefon,mama pewnie będzie dzwonić- pomyślałam. I gdy tylko ledwo schowałam telefon spowrotem do kieszeni, usłyszałam głos zaległych wiadomości, pewnie z wczorajszego wieczoru. Spojrzałam na ekran, i nadawcą wszystkich z nich był Szymon. Usunełam je jednak bez czytania, zalewając się przy tym ponownie łzami. Jednak szybko przywołałam się do porządku, postanawiając w duchu że to był ostatni raz gdy przez niego płacze. Wchodziłam powoli do kamienicy, gdy usłyszałam za sobą jego głos.
- Poczekaj.- zawołał.
Nie zareagowałam jednak i szłam dalej pewnie pokonując kolejne stopnie schodów.
- Zaczekaj- poczułam jak ciągnie mnie za ramię.
- Zostaw mnie- odparłam nie spoglądając na niego.
- Daj mi wytłumaczyć, chciałem ci powiedzieć o tym, ale... to poprostu niejest tak jak myślisz- mówił z coraz większym zdenorwowaniem .
- Co ty chcesz mi wytłumaczyć? Wiem już wszystko i to mi wystarczy- odrzekłam powstrzymując się od płaczu.
- Zrozum kocham cię, porozmawiaj ze mną. No daj nam szanse- mówił łapiąc moją dłoń.
- Jakim nam? Nas już nie ma...- odparłam oschle uwalniając swoją dłoń z jego uścisku, i weszłam do mieszkania. Zostawiając go na klatce, i choć miałam tak wielką ochotę żeby się odwrócić i spojrzeć na niego ten ostatni raz, nie zrobiłam tego. Zostawiłam go gdzieś daleko, w punkcie do którego już nigdy nie wrócimy. Zamknełam rozdział pod tytułem SZYMON już raz na zawsze.

2 komentarze: