środa, 29 grudnia 2010

Rozdział 3

Po tym co wczoraj się wydażyło spędziliśmy ze sobą jeszcze dwie godziny. Najpierw po prostu milczeliśmy a później rozmawialiśmy już o wszystkim. Byłam zdezorientowana całą to sytuacją, tym wszystkim co się wydażyło w ciągu kilkudziesięciu minut. Obrócił moje życie o 180 stopni, ale podobało mi się to. Z każdą minutą spędzoną razem z nim, sprawiał, że nie chciałam żeby to się kiedykolwiek kończyło. Jego dłonie, jego dotyk, jego usta. Wszystko to zaryło się w mojej psychice tak głęboko, że chyba nigdy nie zniknie. Jednak kiedy pożegnaliśmy się, kiedy szłam już sama do domu, a amok szczęścia osłabiał się wróciło to co mi powiedział. Mam żonę, od siedmiu lat, jestem starszy o 15 lat. Dlaczego nie mogło być pięknie, dlaczego musiał mi to mówić. Ale nie, doceniam to, że mi o tym powiedział. Nie ukrywał tego, chciał być ze mną całkowicie szczery. Za pewne zabolało by mnie gdybym dowiedziała się o jego małżeństwie później, zapewne nie potrafiłabym mu już wtedy zaufać. Czułam jak kostnieją mi już wszystkie palce, a nos robi się drętwy. Przyspieszyłam więc kroku, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu.
- Dziecko gdzie ty tak długo byłaś?- usłyszałam w progu głos mamy- Przecież dzwoniłam do ciebie z dziesięć razy!
- Po prostu spotkałam koleżankę na mieście i poszłyśmy na Kawę.- skłamałam
- To trzeba było zadzwonić. Siadaj obiad już dawno wystygł.- machła ręką.
- Nie wiesz co nie jestem głodna. Pójdę do siebie muszę trochę odpocząć.- usmiechnełam się lekko i weszłam na górę. Zanurkowałam pod ciepły koc, i włączyłam ulubioną muzykę. Myślami byłam gdzieś daleko, gdy do pokoju wparowała Magda.
- Hej, żyjesz- zamachała ręką stojąc nade mną z miną zaniepokojonej.
- Co ty tu robisz?- wydukałam powoli.
- No ładnie mnie witasz, ładnie. A ja z dobroci serca ci zeszyty przyniosłam..- rzekła.
- Dzięki, ale chyba nie mam głowy do zeszytów teraz- westchnęłam.
- Jesteś w ciąży??- zapytała zszokowana.
- Przestań, nie mam ochoty na żarty chociaż kto wie...- powiedziałam.
- Możesz mi wytłumaczyć?- spytała poirytowana.
- Chyba po prostu- zaczęłam mówić i usiadłam na parapecie- chyba się zakochałam.
- He he żart?- spojrzała na mnie.
- Nie, nie żart- spojrzałam przez okno, za którym znów padał śnieg pokrywając trawnik białym puchem.
- No powiedz mi wreszcie coś- krzyczała- kto to jest.
- To skomplikowane.- rzekłam.- lekarzy, żonaty, niesamowicie przystojny, uroczy, czuły.- wypowiadałam wszystkiego jego cechy bez łapania tchu.
- Nie to teraz sobie żartujesz?- spytała Magda patrząc na mnie z miną jakbym spadała co najmniej z księżyca.
- Nie ja mówię całkiem poważnie- złapałam kolana rękoma- tylko nie wiem co zrobić? bo to wszystko potoczyło się tak szybko. Opowiedziałam jej wszystko, szczegół po szczególe, o tym jak mnie pocałował, co mówił, co ja czułam.
- Powiem ci, że nie wiem co mam ci powiedzieć- rzekła Magda.
- No wielkie dzięki za radę- odparłam z ironią.
- Dobrze wiesz że będziecie musieli się ukrywać, on przed swoją żoną, ty przed matką. Nie będzie łatwo, nawet jeśli on okaże się porządny. Bo przecież wiesz, że może okazać zwykła świnią, która chce jedynie się zabawić z młodszą laską. I nie patrz tak na mnie bo wcale go nie znasz- powiedziała Magda.
- Nie, nie znam.. Ale czuje, ze nie to coś prawdziwego.- westchnęłam.
- Oj Natalia- podeszła i uściskała mnie- nie wiem co to będzie, ale pamiętaj że jeśli tylko cie skrzywdzi, to będzie miał ze mną do czynienia- uśmiechnęła się.
- Dzięki- powiedziałam ściskając ja z całych sił.

3 komentarze: